paź 28 2002

Nutka optymizmu...


Komentarze: 2

Pomimo faktu, że od samego rana jestem "na nogach", bo do 12 na uczelni, a od 12.30 w pracy (i to aż do 19!) jestem w całkiem niezłym humorze:) Może dlatego, że już 18.30..., a może dlatego, że mam ostatnio szczęście i takie drobiazgi jak zmeczenie, praca czy szkoła nie są w stanie popsuć mi nastroju! Myslę, że istotnym tego powodem jest taka jedna sympatyczna, milusińska, a przy tym jakże atrakcyjna "Kotka". W zasadzie humor mi się poprawia jak tylko o niej pomyślę... Porada: ustabilizowane i zadowalające życie uczuciowe jest istotnym czynnikiem bycia w dobrym nastroju... Niezadowoleni: chyba już wiecie co powinniście zrobić... Do dzieła!

emteka : :
olesia
29 października 2002, 20:46
Musze przyznac że bardzo podoba mi sie twoje podejscie do życia.Milo jest widziec kogos tak optymistycznego,tym bardziej,że na twarzy innych dookola dominuje grymas i pesymizm.Doskonale rozumiem twoją radosc i zadowolenie z życia,a to dlatego,że czuje dokladnie to samo! Idę sobie po ulicy,swieci slonce-ja sie smieje,pada deszcz-ja sie smieje.Nie reaguję na pewne mankamenty tego swiata,bo poprostu w takim stanie ich nie ma.I oby juz nigdy ich nie było! :)
paulinek
28 października 2002, 20:26
winszuje, winszuje! zarowno wrodzonego optymizmu, jak i tego nabytego dzieki twojej kotce:))) ale czy aby troche nie upraszczasz...?ta porada jest chyba nieco zbyt uniwersalna.bo.po pierwsze: to nie zawsze jest powod niezadowolenia, wiec i nie zawsze jego rozwiazanie...bo.po drugie:chyba nie zawsze mamy wplyw na stabilizacje zycia uczuciowego. do tego trzeba dwojga... nie sadzisz...?:) pozdrawiam i zycze jednego tylko: oby tak dalej!!!!!!!!!!

Dodaj komentarz