Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 05 2002 Poprawa, zdecydowana:)
Komentarze: 1

Można powiedzieć jestem z powrotem... Co prawda dopiero w poniedziałek będzie można powiedzieć, że już po wszystkim, ale myśle, że będzie już tylko lepiej! To głównie zasługa mojej kotki i jeszcze kilku osób (thx AdaM), a także mojego wrodzonego optymizmu:) Pomimo, że jestem przeeksploatowany po kolejnym dniu w MZ i szkole (i to tego samego dnia!) to humor mam całkiem, całkiem.

Jutro mijają 3 miesiące odkąd jestem z Olą. Muszę przyznać, że w początkowej fazie znajomości nie sądziłem, że będzie to taka poważna sprawa... a teraz... świata poza nią nie widzę! Jestem naprawde i nieprzerwanie zakochany co porównywalne może byc jedynie ze stanem ciągłej euforii! Dodatkowo mam powody przypuszczać, że Ona czuje to samo! Podsumowując: Jestem szczęśliwy, naprawde. Tak jak jeszcze nigdy nie byłem. Całkowite spełnienie. No i... (wiecie...) Oleńko to były najcudowniejsze 3 miesiące w moim życiu, Kocham Cię i postaram się, żeby każdy następny miesiąc był jeszcze fajniejszy:)))

emteka : :
lis 04 2002 Znacznie lepiej...
Komentarze: 1

Ogólnie nie jest źle... W zasadzie już dobrze, choć nie jestem przekonany, czy tak ostatecznie... Chciałbym, żeby ten pogrzeb wreszcie się odbył...  Mój bardzo dobry przyjaciel w ramach pocieszania (dzięki Martinez) powiedział mi: Trzeba żyć! Miał i ma racje! Coś takiego zdarza się każdemu i jest to sprawa całkowicie naturalna. Trzeba jak najszybciej się otrząsnąć i wrócić do normy. Tak właśnie zrobię:) Grunt to pozytywne podejście do życia:) (powtarzam to przy każdej okazji... aż do znudzenia) Tak właśnie po krótkiej przerwie patrze na ten bądź co bądź szary świat. Niech stanie się kolorowy!

emteka : :
lis 03 2002 Trochę lepiej...
Komentarze: 1

Z grubsza doszedłem do siebie, ale ma wrażenie, że cała ta sprawa jeszcze do mnie ni edotarła... Poza tym w perspektywie mam jeszcze pogrzeb, a to pewnie też nie będzie należeć do przyjemności... Nie odczuwam straty dziadka w jakiś szczególny sposob, w zasadzie to nie czuję zupełnie nic... pustkę... Natomiast ciągle przeiwja mi się przed oczami moment, w którym znalazłem jego ciało... niczym jakiś upiorny film... Wydaje mi się, że to przeżyłem dużo silniej. Potwornie mną wstrząsnęło...

Widziałem się dziś z moją ukochaną kotką:) i to bardzo popraiło mi humor! To wspaniałe uczucie wiedzieć, że jest ktoś komu na nas zależy, kto martwi się gdy my się martwimy i razem z nami jest mu smutno. Bardzo mnie to podnosi na duchu! Dzięki niej wraca mi chęć do życia i powoli, podkreślam powoli powraca mój było nie było wordzony optymizm. Jestem jej za to bardzo wdzięczny: Oleńko, Kocham Cię!

emteka : :
lis 02 2002 Chwilowo pesymistycznie...
Komentarze: 0

Dotychczas byłem raczej niepoprawnym optymistą i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze nim będę, chwilowo jednak nie mam na to ochoty... Dziś po raz pierwszy bezpośrednio zetknąłem się ze śmiercią... Zmarł mój dziadek i to ja znalazłem go rano martwego... To naprawde okropne przeżycie! Jednego dnia rozmawiam z nim, on jak zwykle narzeka na swoje zdrowie i całą resztę, a następnego dnia wchodzę do niego a on leży na podłodze... martwy. Miał ponad 80 lat i zdawałem sobie sprawę, że kiedyś i to pewnie wkrótce to nastąpi, ale i tak przeżyłem szok... Nawet się nie pożegnaliśmy... Nie potrafimy ocenić jak wiele dana osoba dla nas znaczy aż do momentu gdy już jej nie ma... Mimo, że wiem, że to nie moja wina, że nic nie dałoby się zrobić itp. to ciągle mam wrażenie, że wiele rzeczy można było zrobić... Wczoraj wpadłem do niego jak po ogień, dosłownie na chwilkę, nawet z nim dłużej nie porozmawiałem, bo źle się czuł... Jak pomyślę, że tak wyglądało nasze ostatnie spotkanie... zmarnowałem je. Teraz to właściwie czuję się nieźle, w zasadzie zaskakuje mnie fakt, że w zasadzie nic nie odczuwam... taka zupełna pustka... Czy tak wygląda koniec naszej egzystencji? Nagle umieramy i jedyne co po nas pozostaje to pustka? Jednak mi ciężko...

emteka : :
lis 01 2002 Przyjaciele przyjaciół...
Komentarze: 1

Przyjaźń... Po dogłębnym przemyśleniu tej kwestii mam kilka uwag. Ogólnie to bardzo dobrze jest mieć przyjaciół, zwłaszcza gdy jak to mówią jesteśmy w potrzebie (w biedzie...). Muszę zaznaczyć, że mam to szczęście posiadać sporą grupę naprawdę dobrych przyjaciół! I choć niektórzy z nich z biegiem lat diametralnie się zmienili, bądź z różnych przyczyn zmieniło się ich miejsce w mojej prywatnej hierarchii przyjaciół, czy też ja sam zmieniłem się w jakiś sposób; to ciągle są obecni w moim życiu i ciągle mi na nich zależy. Mam niezliczoną ilość wspomnień związanych z nimi, do których bardzo lubię wracać, zwłaszcza gdy jest mi źle (co na szczęście ostatnio praktycznie się nie zdarza...). Byli obok nie, są i będą ma nadzieję nadal! Chciałbym, żeby wiedzieli, że Ja to doceniam... i że cieszę się że są...

emteka : :