Komentarze: 1
Z grubsza doszedłem do siebie, ale ma wrażenie, że cała ta sprawa jeszcze do mnie ni edotarła... Poza tym w perspektywie mam jeszcze pogrzeb, a to pewnie też nie będzie należeć do przyjemności... Nie odczuwam straty dziadka w jakiś szczególny sposob, w zasadzie to nie czuję zupełnie nic... pustkę... Natomiast ciągle przeiwja mi się przed oczami moment, w którym znalazłem jego ciało... niczym jakiś upiorny film... Wydaje mi się, że to przeżyłem dużo silniej. Potwornie mną wstrząsnęło...
Widziałem się dziś z moją ukochaną kotką:) i to bardzo popraiło mi humor! To wspaniałe uczucie wiedzieć, że jest ktoś komu na nas zależy, kto martwi się gdy my się martwimy i razem z nami jest mu smutno. Bardzo mnie to podnosi na duchu! Dzięki niej wraca mi chęć do życia i powoli, podkreślam powoli powraca mój było nie było wordzony optymizm. Jestem jej za to bardzo wdzięczny: Oleńko, Kocham Cię!